piątek, 5 kwietnia 2019

Patrzeć nie znaczy widzieć


W związku z ostatnimi bardzo trudnymi wydarzeniami w twoim życiu, zaczynasz baczniej zwracać uwagę na znaki jakie Bóg, opatrzność tudzież los, zażarcie ci podsyła. Jeszcze do niedawna prawdopodobnie obojętnie podeszłabyś do nagłego widoku promieni słońca w zupełnie pochmurny dzień. Gdy niebo to rozbłysło się tylko na kilkadziesiąt sekund. I to właśnie wtedy, gdy całkiem możliwe, że dokopałaś się wizji tego, jak twoje życie może być urządzone. To się nazywa olśnienie…


Podobnie sytuacja ma się z bezrefleksyjnym otwieraniem szafy. I ten proceder musiał kiedyś znaleźć swój kres. Nie prowadząc numeracji poszczególnych klamorów, alfabetycznego spisu segregatorów, ani nawet najprostszego racjonalnego porządku, nie trudno o to by co jakiś czas, jeden z jej mieszkańców chciał z niej zbiec. Jednak w chwili gdy jest nim kartonik z okresu rekolekcji w czasach liceum, z modlitwą w intencji która wpasowuje się w twoje tu i teraz – wiesz, że bezmyślne używanie podstawowych sprzętów w domu skończyło się bezpowrotnie.
To, że bazgrasz o swoich ostatnich spostrzeżeniach właśnie dzisiaj, w czasie który twoim zdaniem absolutnie nie jest ku temu najlepszy, również nie jest dziełem przypadku. Mimo, iż zamykałaś dzisiaj komputer kilkukrotnie, łącznie z wcześniejszym zapisaniem wszystkich otwartych elementów, program Word (najupierdliwszy z rodziny Office) ponownie podesłał ci pusty dokument. Cóż innego zatem pozostało ci jak tylko zakasać rękawy i spróbować wypocić te kilka chociaż zdań? Zrobiłaś to głównie z obawy, że jeśli los uparłby się, że koniecznie masz wrócić do pisania, w kolejnym kroku pewnie posunąłby się do bardziej radykalnych sposobów. A o tym, jako osoba z kartą stałego klienta na urazówce, wiesz najlepiej. I tak pewnie zostałabyś bohaterką jednego z czasopism kobiecych, w artykule pt. "Laptop spadł jej na głowę podczas snu." Tym sposobem pomimo problemów z formułowaniem myśli ostatnimi czasy, jeszcze większymi trudnościami w skupieniu uwagi na czymkolwiek, szlaki w blogowaniu znów zostały przetarte. Wspaniale!
W tej dosłownie chwili, z losowo dobranej playlisty dobiegają słowa:
Ile deszczu musi spaść, by brat, oczyścić ziemię?
Ile wersów musisz znać, by raz spojrzeć na siebie?
Ile grzechów kusi nas, by świat spełnił marzenie?
Ile szczęścia może dać jedna chmura na niebie?
Trudno byłoby o lepszą puentę. Dzięki O.S.T.R.

Brak komentarzy: