Muszę się trzymać na baczności. Blog zaczyna być czytywany
przez świetnie piórem władających. Tak zwanych zawodowców - choć nie Leonów :) Toteż, będę się starała popełniać mniej
byków aniżeli, być może, miało to miejsce wcześniej. Przechodząc do meritum…
Ostatnimi czasy przebywasz w areszcie. Tak. Dzięki Bogu, jak
na razie, to tylko areszt domowy. Może się to jednak zmienić, kiedy wylejesz
swoją frustrację na jednego z lekarzy, którzy ponoć cię "prowadzą". Tak naprawdę
to w konfiguracji ty – przedstawiciele służby zdrowia, pierwsze co ciśnie się
na myśl to przysłowie "wiódł ślepy kulawego". Ty jesteś ten kulawy, dla
ścisłości. Wiesz jedno. Mają takie pojęcie o urazach kończyn, co ty o przyrządzaniu sznycli
po wiedeńsku. W tym ich całym szpitalu widziało cię już z pięć białych kitli. Podejrzewasz,
że musiał to być dziadek, ojciec, syn, wnuk i ktoś jeszcze. Choć, co dziwne,
legitymowali się innymi nazwiskami. Ale skoro w obecnych czasach można swobodnie
zmienić imię z Krzysztof na Grupon, lub bezkarnie nazwać dziecko Żyraf, to
zmiana nazwiska (by ukryć powinowactwo) nie jest chyba zbyt skomplikowana? Dlaczego podejrzewasz, że występujący tu syndrom braku empatii wynikać może z kiepskich
więzów krwi. Gdyby przyszli na świat w rodzinie pełnej ciepła i troski to być może
na złamaną kończynę dawaliby przynajmniej gips. A tak dupa. To znaczy, nie że
dają ****, nie rozpędzajmy się. Nie dają nic, ot co. Pierwszy nie zlecił prześwietlenia, bo jak stwierdził, widzi złamanie gołym okiem. Lekarz z wbudowanym rentgenem! Prawdziwy cud techniki. Drugi, przy standardowej kontroli, kazał wkładać nogę ze złamanym palcem do... miski z ciepłą wodą. A ponoć szarlataństwo jest zabronione?
O trzecim i kolejnych, myślę, że nie ma sensu już pisać.
Tak czy inaczej, jesteś uwięziona w domu. Ale jeśli nie zaczną cię w końcu leczyć, ktoś z nich dostanie kopniaka ze zdrowej nogi i całkiem możliwe, że trafisz do prawdziwego
pierdla. Kto wie... Ale i tej alternatywy zbytnio się nie boisz, masz tam bowiem wtyki. Podwójny
deser z całą pewnością dasz radę sobie załatwić, więc cała służba zdrowia może cię cmoknąć. Cele są dwuosobowe, to i będziesz miała z kim pogadać. A w domu, wiadomo, samotność kulawego dodatkowo przygniata. Z tego wszystkiego nie wie już co z sobą
zrobić. Tym bardziej, że do pracy nie, na spacer nie, do sklepu nie i do kina
nie rady. Wszystko dookoła zarezerwowane jest dla osób twardo stąpających po
ziemi – dwie nogami. Ale jak to mawiają: inteligentny człowiek się nie nudzi. Laptop
leży. Puszcza nawet oczko,
małe czerwone. I tym sposobem, stajecie się najlepszymi kompanami na najbliższe
tygodnie.
Jedną z twoich aktywności staje się układanie słów na popularnym
serwisie o mocno drobiowej nazwie. Wchodzisz tam z kilku powodów. By zapomnieć
o tym co cię boli, by zapomnieć o tym jak bardzo nie nawidzisz służby zdrowia,
by uruchomić szare komórki, dla zwykłej frajdy, no i zabicia czasu. Wybierasz w
miarę wolny pokój, siadasz przy stole. Po chwili ktoś się dosiada, wiadomo. Krw23456
- taki nick nie mówi za wiele o graczu po drugiej stronie kabla. Akceptujesz
i zaczynasz w najlepsze bawić się literami, próbując ułożyć jak najdłuższe i
najbardziej kaloryczne hasła. Nie ma powodów do niepokoju, aż do chwili gdy rywal zaczyna zadawać ci mocno intymne pytania, jak i składać dwuznaczne propozycje.
Gdyby tego było mało, pyta o twój wiek. Ewidentnie interesują go tylko
nastolatki, lub co gorsza dzieci. Wściekła zamykasz okienko czatu, by nie widzieć tych obleśnych zaczepek. Gdy po chwili dociera do ciebie, że być może to najprawdziwszy w świecie pedofil,
chcesz pociągnąć z nim wcześniej urwaną konwersację. Jako znawczyni prowadzenia profesjonalnego śledztwa, chcesz to zrobić podszywając
się oczywiście pod osobę małoletnią. Wszystko ustalone, tylko zboczeńca już nie ma. Najprawdopodobniej
wyczuł, że nie ma do czynienia z nastoletnią dziewczynką, a groźnym belfrem, na dodatek z jedną zdrową kończyną. Sam dał więc nogi. Kolejne dni w
dalszym ciągu poświęcasz na doskonalenie umiejętności w grach słownych. Z tymże do powodów, jakie podane zostały
już wcześniej, doszedł jeszcze jeden – dorwać grasującego tu oblecha.
W trakcie
codziennego patrzenia w sufit, wszystko zaczyna ci się układać jednak w
logiczną całość. Lekarze nie leczą cię, bo nie chcą byś wróciła do pracy. Widząc w twoich oczach detektywistyczną smykałkę, wiedzą że jako nauczyciel siedzący przed komputerem, możesz świetnie zastąpić policjanta,
który jako jeden z wielu zasila grono strajkujących. Sytuacja zaczyna się
jednak komplikować, bowiem obecnie strajkują i nauczyciele. Skoro strajkujemy,
to dlaczego mam łapać przestępców? Co to, to nie! W związku z tym stajemy przed następującym problemem, kto zastąpi więzionego w domu przez lekarza – nauczyciela, który w tropieniu wirtualnego zboczeńca zastępował policjanta? Piekarz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz