piątek, 10 marca 2017

Altruizm podstawą pracy belfra

Jeden z piątoklasistów po dwudziestu minutach lekcji zapytany dlaczego nic na niej nie robi (nawet minimum z minimum, którym może być zapis łudząco podobny do EKG) stwierdził, iż stan taki wynika z... braku długopisu. Połowa jednostki lekcyjnej okazała się być za krótka, by problem ten rozwiązać lub chociażby zrobić rozeznanie na rynku koleżeńskim, kto przykładowo dysponuje dwoma pisadłami. Wyrwany z matni uczeń wykazał jednak chęć udziału w zajęciach słowami: ''Ma Pani długopis?'' W związku z moim... silnym postanowieniem ''nie irytowania się'' na przejawy tupetu uczniów, otoczyłam go pedagogiczną opieką...najlepszą jaką mogłam z siebie wykrzesać. Radzio otrzymał ode mnie upragniony długopis! Dodatkowo dorzuciłam w bonusie: cały prywatny, osobisty piórnik, zestaw kreślarski, pięć tomów świata wiedzy, atlas grzybów, encyklopedię przyrodniczą od A do bodajże F i model człowieka z wyjmowanymi elementami układu pokarmowego. Jelita zrobiły na Radku szczególne wrażenie, podobnie jak sam długopis - główny sprawca zamieszania. Lista prezentów okazała się być na tyle duża, że sam Mikołaj by się jej nie powstydził. Obdarowywania nie byłoby końca, gdyby nie ograniczone możliwości ławki szkolnej. Efekt okazał się jednak piorunujący - Radosław wyszedł z lekcji z czymś na kształt notatki w zeszycie. Mam tylko nadzieję, że szok jakiego mógł doznać nie przeszkodzi mu jeszcze kiedyś wpaść na zajęcia.

Brak komentarzy: