Jeśli ktoś uważa, że najtrudniejsze
dla belfra jest wyrobienie u nieletnich nawyku trzymania się w
liniaturze zeszytu, wyjaśnienie powodów dlaczego woda zmienia swój
stan skupienia, czy przedstawienie sposobu skracania ułamków - jest
w błędzie. Po prostu. Myli się również ten, kto sądzi że
wykucie stu dat związanych z historią Polski, czy dwustu
pięćdziesięciu nowych słów po angielsku to największa trudność
na jaką napotykają nieletni. Otóż nie. Największe braki wychodzą
u nich z reguły około 8:00. Dlaczego? Rozwiązanie tej zagadki jest
banalnie proste.
Lekcje najczęściej rozpoczynają się
właśnie o tej porze, można by stwierdzić porze magicznej.
Bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy uczniowie z nieposzlakowaną
opinią w szkole, bardzo dobrymi wynikami w nauce, laureaci licznych
konkursów, sportowcy roku, ministranci, czy wreszcie dzieciątka z
anielskim uosobieniem (o czym zapewniają rodzice) nie kojarzą
znaczenia wyrażenia ''Dzień dobry''. Istna magia, prawda? Jak
widać, akurat ten zlepek słów jest dla nich nader trudny do
zrozumienia, opanowania, a następnie wyartykułowania w sytuacjach,
które tego wymagają. I można by tak przejść
obojętnie łudząc się, że może mimo naszych sporych rozmiarów,
Jacuś najzwyczajniej w świecie nas nie zauważył, a Agatka ma
akurat chorą krtań. Można... ale czy po to studiowało się tyle
lat, by udawać teraz osobę z wadą słuchu? O nie, do noszenia
aparatu jeszcze się nie kwalifikuję. Wzrok może mam i kiepski, ale
uszy bardzo czyste i zadbane.
W związku z tym, jak na Niezłego
Belfra przystało, nie myśląc za dużo przystąpiłam do
misji ''Chamstwo w państwie''. Zadanie mające na celu zlikwidowanie
chamstwa w murach szkolnych wielokrotnie było już podejmowane,
również i przeze mnie. Przyznam ze skruchą, że z kiepskimi
efektami. Do tej pory stosowałam jedynie metodę wyjścia z
inicjatywą i przywitanie ucznia jako pierwsza (z wymowną miną,
której nie jestem w stanie tutaj zaprezentować – Word ma jednak
swoje ograniczenia). Miało to spowodować zażenowanie nieletniego i
mocne postanowienie poprawy. ''Dzień dobry'' następnego dnia
powinno wystrzelić z jego ust szybciej, niż to się dzieje w
karabinie maszynowym. Niestety, po ''przebadaniu'' połowy szkoły
wyciągnęłam wniosek, iż tylko niespełna 5% uczniów zostało
wyleczonych. Reszta, pozostając nadal cierpiącą na brak
poszanowania dorosłych, zaczęła dodatkowo zarażać tym innych.
Nie było więc wyjścia. Konieczne okazało się wdrożenie planu Be.
Pierwsza metoda to tzw. ''Gumowe ucho,
baczne oko''. Dyżurujący belfer ma za zadanie uważnie słuchać
padających, bądź nie padających w jego kierunku powitań.
Następnie konieczne jest zapamiętanie twarzy nieletniego,
przyporządkowanie go do danej klasy i udanie się do konkretnej już
sali od razu po dzwonku. Należy zabrać ze sobą coś w
intensywnym jednorodnym kolorze, może to być przykładowo duża
niebieska kartka. Kartonik należy przysunąć na odległość około
20-30 cm od twarzy badanego i zadać pytanie jaki kolor widzi. Jeśli
okaże się, że uczeń rozpoznaje barwę właściwie, diagnoza jest
tylko jedna: wzrok dobry. Wówczas można już z czystym sumieniem
przejść z delikwentem do pogadanki, tak by i pozostała część
klasy (zszokowana tym, że mogą zostać kiedyś sprawdzani pod kątem
ewentualnej wady wzroku, czy daltonizmu) zapamiętali kiedy i w jaki
sposób się witamy. Mam nieraz wrażenie, że w domu nikt nigdy nie
tłumaczył im również komu się kłaniamy, wydłużam więc pogadankę o wszystkie te osoby: nauczyciele
uczący i nieuczący ich aktualnie, pani woźna, panie kucharki,
panowie konserwatorzy i wszyscy inny dorośli w szkole i poza nią).
Na zakończenie wymieniam powody, dlaczego w ogóle mówi się
''Dzień dobry'', o czym świadczy nieznajomość tego sformułowania
i co grozi za niedopełnienie tej grzecznościowej zasady. Można
opuścić salę. Misja wykonana.
Drugim rewelacyjnym sposobem okazała
się metoda ''ZZZ – Zaczepić, zapytać, zdezorientować''. Ta
metoda, również wywodzi się ze stosowanej przeze mnie ''pedagogiki szoku''. Najlepiej
sprawdza się w czasie przerw, wtedy dzieciaki często przebywają w
większych grupkach. Polecam podchodzenia do kilkuosobowych paczek,
gdyż powtarzanie tych samych zwrotów do pojedynczych jednostek może
skończyć się trwałą utratą głosu. Zadajemy wówczas proste
pytania, dla przykładu: ''Czy my się znamy?'', ''Czy kojarzycie mą
skromną osobę?'', ''Czy my się już kiedyś nie widzieliśmy?'' Można
też skorzystać ze sloganów zapoznawczych, jak chociażby ''Miło mi Was poznać'', ''Nazywam
się...a Wy?'', ''Skąd przyjechaliście, na jak długo?''
Na trwałe efekty jak wiadomo, trzeba poczekać. Jednak póki co - pięknej dla mych uszu melodii o poranku nie ma końca. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę program ''Proszę, dziękuję, przepraszam''.
Na trwałe efekty jak wiadomo, trzeba poczekać. Jednak póki co - pięknej dla mych uszu melodii o poranku nie ma końca. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę program ''Proszę, dziękuję, przepraszam''.
1 komentarz:
Ciekawe pomysły! Dzięki za inspiracje :) metodę "ZZZ" stosuję niemal codziennie, niestety bez lepszych efektów :/
Prześlij komentarz