środa, 22 marca 2017

(Nie)złe Belfra urodziny

Na początek zagadka. Co to jest? Kiedyś sprawiało Ci nie lada frajdę. Cieszyłeś się na nie. Mało tego, nie mogłeś się ich wprost doczekać. Bywało, że sobie coś wymarzyłeś i to stanowiło Twoje życzenie. Czasem była to jednak niespodzianka. Tak czy inaczej - super sprawa! Balony, konfetti, świeczki, torcisko. Szkoda, że tylko raz w roku. Urodziny. 

Dzięki Bogu, że ktoś mądry nie wymyślił, żeby obchodzić je częściej. Od jakiegoś czasu, ten dzień zawsze musi trwać wieczność, która przeplatana jest całą gamą małych i większych nieszczęść. I w tym roku tradycji stało się zadość. Trzy godziny pakujesz jedzenie zmierzając do swojego zakładu pracy wypełnionego po brzegi hałasem. Czemu aż trzy? Spróbuj przygotować szybciej pięć bułek, sałatkę, pokrój dwa jabłka, banana, włóż do pojemnika, zaparz do termosu melisy. To niezbędnik śmiałka wdrapującego się na K2, górnika na przodku i belfra właśnie. Tracimy podobne ilości energii. To pewniak. Tak czy inaczej po zapakowaniu tego małego co nieco, zapominasz torby ze zdrową zawartością. A urodziny trwają. 

Dalej. Chcąc wejść do pracy z największą gracją, jaką możesz sobie tylko wyobrazić (z powodu tej niecodziennej okazji, masz przecież na sobie najlepsze ciuchy, dość ułożone włosy i róż na policzkach) wpadasz w kałużę. Tyle lat tam pracujesz! Nie masz pojęcia skąd tam ona... o głębokości Hańczy! Wchodzisz już tylko z czymś na kształt gracji, utykając nieco. Szybko do pokoju nauczycielskiego! Misja – osusz buty. Pięć minut to za mało.Woda głębinowa dotarła jak widać do wnętrza, zahaczając o skarpetki. Co robić? Dzwonek! O nie! Jako osoba o niezwykle wielkiej odpowiedzialności, postanawiasz zajęcia jednak przeprowadzić. 

Lekcja, temat, dzielenie dzieciaków na zespoły czteroosobowe. Dzień jak co dzień. Z jedną małą różnicą. Bez skarpet. Wisząc czubkami w dół suszą się na kaloryferze. Tylko jakim cudem są dwie różne? A skąd mam wiedzieć. Z nimi to ogólnie same problemy. Pralka nagminnie je wciąga, muszą więc później łączyć się w jakieś chore, niedobrane pary. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest zapewnienie, jak bardzo są ładne. Takiego komplementu od ucznia to jeszcze nie słyszałeś. Ponownie dziękujesz Bogu, tym razem - za istnienie opcji piątego ''biegu'' na szkolnym kaloryferze. I już są tam, gdzie powinny. Co za ulga! 

Zabawa mająca na celu powtórzenie wiadomości z ostatnich kilku lekcji, dobiega końca. Starasz się człowieku, żeby te trudne tematy jakoś im umilić, żeby mogli przy okazji powtórzyć przerobiony materiał, poćwiczyć pracę zespołową, a to wszystko w akompaniamencie zabawy. Lekcja przebiega raczej sprawnie, do momentu podliczenia punktów przez poszczególne grupy. Takie sumowanie może przerodzić się w prawdziwą wojnę. Zwycięzca drużyna miała bowiem otrzymać plusy z aktywności na lekcji. Jest zatem o co walczyć. Tylko że to wszystko – jak na moją skromną osobę, szczególnie ''w tym dniu'' - to już dużo za dużo. Unoszę się nieco tłumacząc, że gra ma to do siebie, że ktoś wygrywa, a ktoś zostaje przegranym. Ale powinno się to stać w atmosferze życzliwości. Buczenie i obraza na drużynę przeciwną, jest po prostu totalnie nie-doj-rza-łe. Zapewniłam, że nasze relacje ulegną w najbliższym czasie diametralnemu ochłodzeniu. Dziękujesz za udział w zajęciach i póki co żegnasz się z klasą.

''Póki co'', bo pech chce, że w prezencie otrzymujesz dodatkowe zastępstwo, z nimi właśnie. Po wejściu pragniesz od razu ziać ogniem piekielnym. Na biurku znajdujesz jednak kartkę, na której widnieje wymowny napis ''Przepraszamy za nasze zachowania'' i podpisy wszystkich! Dobrze, że zjadłeś sowite śniadanie (masz cudownego męża, który je jednak dostarczył). Dzięki temu nie mdlejesz. Na oczy nie wziąłeś jednak nic. No i zaczęły się nieźle pocić. Słyszysz dalej, aby kartkę odwrócić. A tam co? Kolejny napis, tym razem życzenia urodzinowe, rysunek przedstawiający tort, czy może mini-babeczkę ze świeczkami i znów autografy wszystkich gwiazd. Twoich gwiazd. To teraz czas na wielkie, zbiorowe uściski. I znowu te głupie oczy...Po wszystkim można wreszcie rozpocząć naukę. A może ją kontynuować?

Brak komentarzy: