wtorek, 28 marca 2017

Przyjaźń. Na co to komu?

Kim są? Po co zjawili się na Twojej drodze? Jakim cudem przez tyle lat idziecie przez odrębne życie, ale jakby razem? Na wszystkie te pytania odpowiem krótko i szczerze - ''Nie wiem''. Tak czy inaczej, są chwile jak na przykład ta dzisiaj, kiedy cieszysz się, że oni są. Istnieją. Po prostu. Możesz otaczać się ludźmi. Dziesiątkami, setkami znajomych twarzy. Ale to za mało. Twarz, która jedynie nie wydaje Ci się obca, nie wystarczy.

Połączył Was ślepy los, przypadek, a może jakieś inne siły? Siły, które dajesz głowę, że gdzieś tam są. Mogliście razem przechodzić trądzik, podkochiwać się w tych samych chłopakach, czy tłuc się na przerwach. Wasze problemy raz bywały bardziej zbliżone, przenikając się niemal. Zdarzało się, że nieco się oddalały, by za chwilę znów się spotkać. 

Część z nich odeszła. Część zmieniła się nie do poznania. Wspólne sprawy to już sprawy Twoje i ich własne. W głębi duszy wierzysz, że jeszcze kiedyś się zderzą. Oglądasz stare zdjęcia, na widok których oczy stają się słone. Dzięki Bogu są i tacy, którzy wytrwali. Są mimo Twoich dziwactw, ''zdartej płyty'' w pewnych tematach, notorycznego wpadania w tarapaty. Spóźniasz się, oni czekają. Nie odpisujesz, nie gniewają się. Ale gdy robisz głupoty, chcą Cię zabić. Są. Byli i będą.
 
Uświadamiasz sobie to szczególnie, gdy dzień i to co Cię w nim spotyka - nie sprzyja. Zwyczajnie. Ktoś Cię zdeptał. Podnoszą Cię, otrzepują z kurzu. Uciął skrzydła. Kleją je mozolnie. Twój sukces spotyka się z ich łzami radości. Przyjaciele.

 

Dziecku, którego los jest między innymi w Twoich rękach życzysz właśnie kogoś takiego. Chciałbyś, aby zdało sobie sprawę, że lepiej pół tysiąca znajomych w sieci zamienić na pięciu namacalnych przyjaciół. Świat, który stawia aktualnie na zmiany i szybkie przystosowanie się do nich - jest ohydny. Wszystko ''co stałe'' jest jakby passe. Nie zgadzasz się na taki obrót spraw! W tym kołowrotku, coś musi być wreszcie pewne. Masz to szczęście. Wiele rzeczy nie jest Ci danych, o wielu marzysz. Wiele jednak masz. Pewność. W telefonie usłyszysz to samo ''Halo, co tam?''.  Znów upewnisz się, że jesteś jednak coś wart. Na trudność spojrzysz inaczej, jakby łagodniej. A i poprzeklinać Ci wolno, jeśli tylko tego potrzebujesz. Terapia za darmochę. 

Wychowanie do przyjaźni. Patetyczny kicz? Absolutnie... nie. To chyba jedna z lepszych nauk, jakie można dać dziecku jako nauczyciel, czy rodzic. Szacunek do drugiego człowieka. Nawiązanie z nim relacji. Kiedyś może głębszej? Pomaganie innym. Poleganie na sobie. Wreszcie trzymanie sztamy. To jakby antonimy dzisiejszego świata. Chorego na egocentryzm, szybkiego i kulawego zarazem. Dobrze zacząć od tego, by samemu być dla Niego kimś ważnym. Kolejną parę butów, może warto zamienić na szczerą rozmowę? A temat dotyczący ułamków zastąpić wartościową pogadanką? Bądźmy dla nich przyjaciółmi. Wróci to do nas. Pokażmy, co to znaczy. Przekażą to dalej. My odejdziemy. Przyjaciele zostaną.
Dziękuję...

Brak komentarzy: